Diagnoza

Piątek 14 grudnia 2018 nastał dzień diagnozy. Prawie 2 godziny czekania i niepewności. W głowie tysiące scenariuszy…a co jeśli to rak..ten złośliwy.

W gabinecie oprócz lekarki była również pielęgniarka onkologiczna. Czułam, że mam przesrane a mimo to słysząc diagnozę byłam w szoku. Złośliwy rak piersi, trójujemny z przerzutami do węzła chłonnego (późniejsze badania pokazały liczne węzły zajęte). W jednej chwili cały świat zawalił mi się na głowę…na to nie da się przygotować. Lekarka zaczęła tłumaczyć i objaśniać plan leczenia. Myślałam, że opanuje łzy, w końcu silna ze mnie babka, ale kiedy usłyszałam ‚chemioterapia’, słowa utknęły w gardle, pękłam… zalałam się łzami. Pielęgniarka podawała chusteczki a lekarka pocieszała. Nie bałam się, że mogę umrzeć, nie w tamtej chwili. W mojej głowie była jedna myśl, nie będę miała więcej dzieci. Poczułam jakby ktoś bezczelnie zdecydował za mnie, odebrał coś bezpowrotnie. W środku czułam ogromny ścisk, ból, żal, złość…tego nie da się opisać słowami. Każdy kto tego doświadczył zrozumie o czym mówię.

Kiedy lekarka wyszła, przydzielona mi pielęgniarka zaprosiła nas do pokoju zwierzeń’. Idąc korytarzem ocierałam łzy. Pokój był malutki, na środku stał okrągły stół a na nim pudełko chusteczek. Usiedliśmy by dokładnie omówić następne kroki i nurtujące mnie pytania. Na koniec dostałam skierowanie na badanie krwi, które miałam wykonać zaraz po skończonej rozmowie.

Wychodząc z laboratorium ujrzałam postawnego mężczyznę ze szklanymi oczami. Ten wielki i silny facet, mój przyjaciel i miłość, właśnie zrozumiał, że mogę umrzeć. Przytulił mnie z całych sił..ubraliśmy młodego i wyszliśmy ze szpitala. W drodze do domu napisałam do rodziny i przyjaciół, wszyscy oczekiwali na wieści…chwilę później zaczęły się telefony. Mama starała się być twarda choć słyszałam jak łamie się jej głos a siostra i szwagierka popłakały się razem ze mną. Wieczorem próbowaliśmy sobie to wszystko jakoś poukładać, długo rozmawialiśmy i wspólnie płakaliśmy.

Published by

Malwina Arcisz

Moja walka z rakiem. Ujarana życiem pragnę zarażać pozytywną energią. Mimo bólu, łez i strachu odnalazłam sporo miejsca na szczęście. 14 grudnia 2018 usłyszałam diagnozę: nowotwór złośliwy, potrójnie ujemny rak piersi z przerzutami do węzłów chłonnych, stadium 3. Odsłaniam przed Tobą skrawek swojej duszy, pokazuje prawdziwe oblicze choroby a może nawet przemycę trochę wiedzy medycznej. To moje doświadczenia i sposób radzenia sobie z rakiem i procesem leczenia (chemioterapia, operacja, radioterapia), plus szczypta humoru i apetytu na życie. Rak to nie wyrok! Szczęście to wybór.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s